Pink Flamingo
Pink Flamingo, to amerykańska restauracja, nieco ukryta, z tyłu Parku Szczęśliwickiego. Wnętrze bardzo przypomina rodem ,,Grease’’ z Johnem Travoltą. Neony, czerwone krzesła, wygodne fotele, muzyka z lat 50. Osobiście uwielbiam takie klimaty.
Na przystawkę dostaliśmy Nachosy z salsą. Danie jest podawane po zamówieniu do każdego stolika ale można je także zamówić.
Zamówiłam skrzydełka Honey Buffalo Chicken Wings with Blue Cheese. Skrzydełka były dobre do momentu aż cały znajdujący się na nich miód nie rozlał się po talerzu mieszając z kukurydzą i sałatką. Nie było czuć smaku warzyw, został on zastąpiony klejącym się miodem.
Michał zamówił BBQ Spare Ribs. Dla mnie żeberka wyszły smaczne. Dla niego niedoprawione, polane zbyt duża ilością sosu, która dla mnie dodawała im smaku w całej okazałości. Za pieczarkami nie przepadamy ale muszę zauważyć, że zostały zjedzone. Całości dopełniły nam napoje.
Zamówiłam wino grzane a Michał Piwo grzane z sokiem i goździkami. Wielkości można porównać patrząc na zdjęcie. Cena była taka sama.
W mojej ocenie - ceny zbyt bardzo wygórowane, tym razem jedzenie nie podbiło mojego serca. Ale to miejsce… lubię tu wracać. To już nasze trzecie wyjście - atmosfera i klimat lokalu mają w sobie to coś co przyciąga. Po skończonym obiedzie, można się wybrać na górkę Szczęśliwicką albo pochodzić krętymi ścieżkami parku.
1.5/5
skrzydełka były dobre ale cały miód rozlał sie na resztę (sałatka i kukurydza)
2.5/5
słabo nas usadzili, wydaje mi sie ze były lepsze miejsca i zaczynali usadzać od najgorszych i obsługa była do bani
3.5/5
polecam droge przez park
3.0/5
papu, jak na popisowe danie (60zl) to jadlem o wiele leosze - twarde, zalane sosem
4.5/5
oddaje takie amerykańskie uczucie familijnej restauracji,nachosy na poczęstunek i szybko podali jedzenie
2.5/5
nie żadnego autobusu blisko, droga albo przez park albo nowe budownistwo z dziurami